NE_NI logo

Od redakcji

„Kim jest społeczeństwo? Nie ma takiej rzeczy!” grzmiała Margaret Thatcher w 1987 roku, w wywiadzie dla “Women’s Own” po zapewnieniu sobie trzeciej kadencji na stanowisku premiera rządu Wielkiej Brytanii. Dalej w wywiadzie, w którym padają te słynne słowa, mówi tak: „[…] jakość naszego życia będzie zależeć od tego, jak bardzo każdy z nas jest przygotowany do wzięcia odpowiedzialności za siebie i jak każdy z nas jest przygotowany do odwrócenia się i pomocy przez własny wysiłek tym, którzy są nieszczęśliwi.”1Słowa te, wypowiedziane przez kobietę, która w świecie mężczyzn rządziła żelazną ręką i nie lubiła kompromisu, na przestrzeni lat stały się tematem debaty i dyskursu politycznego i społecznego między indywidualizmem, a wspólnotowością. 

1Margaret Thatcher, Woman’s Own (“no such thing as society”), 23.09.1987 r. https://www.margaretthatcher.org/document/106689, dostęp 24.07.2022 r.

W piątym numerze NE_NI nie toczymy dyskusji nad słusznością czy wpływem tych słów. Za nami jednak sezon PRIDEowy i miesiące wytężonej uważności nad potrzebami naszych społeczności. Zastanawiamy się więc, gdzie w tym świecie pełnym potrzeb tak wielu grup, znajdziemy kompromis i wspólny mianownik do szczęścia rozumianego na wiele sposobów przez społeczności mniejszościowe, zdominowane przez „kolektywny umysł”. Na myśl przychodzą nam pszczoły i ich społeczności. Czy pojedyncza pszczoła może osiągnąć szczęście wypełniając zaprogramowane dla siebie role? Czy w ulu jest miejsce na bunt i indywidualizm? Czy bunt jest naturalnym zjawiskiem?

W wywiadzie z przedstawicielami irlandzkiego magazynu “Gay Community News” Nic o nas, bez nas znajdziemy odwrotność „naturalnego” procesu kolektywu ula. Emocje jak bunt, złość, duma, rodzące się w jednostkach stanowiących małą grupę rządzoną odgórnym umysłem, z czasem stały się emocjami stadnymi, wywarły presję na społeczeństwo i wpłynęły na jego decyzje. Jednostki, które się buntują i grupują tworzą więc alternatywę dla dotychczasowego systemu. Tymi buntowniczkami i buntownikami są te wszystkie osoby, które nie zgadzają się na zaprogramowane role, do których są „przyuczane”. Czy zatem społeczność „osobliwości” i „dziwadeł” tworzy lepszy system wsparcia? System, w którym indywidualizm jednostki jest szanowany, a szczęście drugiej osoby jest tak samo ważne i stanowi granicę sprawiedliwości społecznej? Sprawiedliwości, której uczymy się poprzez zachowania społeczne, gdzie kompromis polega nie na rezygnacji z własnych potrzeb, ale na odwróceniu się ku drugiej istocie i wspólnym wysiłku w budowie nowego „ula”. 

W tym procesie ważne jest bezpieczeństwo komunikacji i jej niezakłócony przepływ. W takich warunkach debata społeczna nad kierunkiem zmiany ma najlepsze warunki do powodzenia. Natomiast zanik debaty publicznej w „tradycyjnych” mediach, jak i podważanie autorytetów oraz wpływ mediów społecznościowych – w  których dominuje podsycanie emocji oraz nasilenie przekazu obrazem a nie tekstem – nie ułatwia nam procesu budowania społeczeństwa obywatelskiego. 

W tym naszym „ulu” roi się więc od buntu i złości, a proces rozpadu kolektywnego myślenia to tylko początek kształtowania się nowego domu dla jednostek budujących klastry społeczne. Bądźmy więc uważne_ni  na nieszczęście drugiej osoby, być może z nią przyjdzie nam wspólne budowanie nowego „ula”.   

Mariusz Godlejewski

Redaktor Naczelny