NE_NI logo

Porozmawiajmy o 7-mym sierpnia

Barbara Trojanowska

7-My sierpnia w założeniu pomysłodawców z Kampanii Przeciw Homofobii miał być serią filmików publikowanych w sieci, które dałyby przestrzeń osobom uczestniczącym w sierpniowych protestach w 2020 roku, by opowiedziały o nich ze swojej perspektywy. Projekt urósł do rozmiaru trzydziestominutowego filmu, który swoją premierę miał zaledwie cztery miesiące po prezentowanych wydarzeniach i właśnie odbywa objazd po filmowych festiwalach. W najbliższym czasie będzie dostępny dla widzów online z okazji Millenium Docs Against Gravity i LGBT Film Festival. Jednocześnie twórcy filmu, reżyser Michał Bolland oraz producenci Cecylia Jakubczak i Szymon Ziegler, zapowiadają szeroką akcję edukacyjną połączoną z seansami w domach kultury i szkołach w całej Polsce. To od dawna wyczekiwana szansa na rozpoczęcie dialogu z tymi, którzy dziś zagłosowaliby przeciwko przyznaniu równych praw osobom nieheteronormatywnym, a także oddolna próba oddania człowieczeństwa społeczności LGBTQ+ w odpowiedzi na jej dehumanizację prowadzoną przez publiczne media i polityków_czki. Czy film Bollanda ma szansę sprostać tym ambitnym założeniom? 

7-My sierpnia nie tyle dokumentuje protesty przeciwko zatrzymaniu Margot, przedstawicielki kolektywu Stop Bzdurom, i towarzyszące mu bezprawne zatrzymania 48 osób, co przedstawia kilkoro uczestników_czek tych wydarzeń: Kajetana, Kamilę, Krem, Julię i jej partnerkę Kalinę. Ich doświadczenia z nocy z 7-ego na 8-ego sierpnia stają się pretekstem do przedstawienia sytuacji osób LGBTQ+ w Polsce: wzrastającej homofobii w społeczeństwie, a wraz z nią rosnącego lęku i frustracji osób niehetoronormatywnych oraz ich tęsknoty za równymi prawami. W filmie pojawiają się tematy równości małżeńskiej, istotności tęczowej flagi i sojusznictwa, odkrywania swojej queerowości, a także problemu samobójstw związanych z nieakceptowaniem jej. Osoby producenckie wyrażają nadzieję, że mnogość poruszonych tematów i nadanie im ludzkich twarzy może ułatwić działalność edukacyjną towarzyszącą projekcjom filmu. Ma to być też gest skierowany w stronę osób LGBTQ+ z mniejszych miejscowości, w których dostęp do queerowych wydarzeń kulturalnych jest ograniczony.

Jeśli jednak głosy bohaterów_ek mają być skierowane do innych osób queerowych, a także reprezentować je przed resztą społeczeństwa, uwiera nieco fakt, że są to jedynie głosy osób wyjątkowo uprzywilejowanych – mieszkających w Warszawie, z doświadczeniem dorastania w akceptujących rodzinach, które mogą sobie pozwolić na publiczny coming out albo wyprowadzkę z kraju, o czym informują plansze pod koniec filmu.  I choć w kraju systemowo homofobicznym w życie każdej nieheteronormatywnej osoby wpisane są emocje strachu i wstydu czy poczucie wykluczenia, to jednak, jak zresztą zauważa często na spotkaniach po seansach filmu jedna z bohaterek, Kamila Kuryło, ich doświadczenia nie są reprezentatywne dla osób z całej reszty kraju i dla tych w gorszej sytuacji ekonomicznej. Szkoda więc, że tylko one będą porte-parole polskiej społeczności LGBTQ+. 

7-My sierpnia nie wydaje się zresztą do niej skierowany. To potencjalne pierwsze spotkanie widza i widzki z wyoutowanymi osobami nieheteronormatywnymi, pierwsze empatyczne spojrzenie na nich. Reżyser subtelnie gra na emocjach – subtelnie, bo przy podobnym temacie mógłby sobie pozwolić na dużo dobitniejsze środki wyrazu – a mimo to ciężko pozostać niewzruszonym_ą wobec niektórych scen, jak tej, w której na obrazy osób bohaterskich nałożone są niesławne homofobiczne wypowiedzi polityków. Choć to nic odkrywczego, skonfrontowanie jednostki z opresyjnym systemem sprawia, że trudno odrzucić prezentowane racje, nazwać je ideologią czy usprawiedliwić homofobię czyjąś religią. Dlatego być może osoby autorskie, decydując się na wyróżnienie w tytule słowa „My”, miały na myśli nie tylko uczestniczki i uczestników przełomowego dla queerowego aktywizmu protestu, ale też wszystkich wokół społeczności LGBTQ+. Film związuje bowiem sprawę 48 zatrzymanych osób z resztą tej społeczności, a tę z kolei wpisuje po prostu w polskie społeczeństwo. 

Można zastanowić się także, czy na pewno właśnie te wydarzenia są dobrą okazją do przedstawienia postulatów osób LGBTQ+ wszystkim spoza queerowo-sojuszniczej bańki. Wybór tłumaczą w filmie osoby bohaterskie, wskazując 7-my sierpnia jako przełomowy moment w ich walce o równość. Moment, który z jednej strony przelał czarę goryczy i obudził do działania nawet wcześniej niezaangażowane osoby, a także zjednoczył w walce całą społeczność, z drugiej zaś był doświadczeniem traumatycznym i niemożliwym do wymazania zarówno z pamięci jednostek, jak i tej zbiorowej. Bo choć chciałoby się wykrzesać z siebie choć trochę optymizmu i uznać sierpniowe wydarzenia za polskie Stonewall, iskrę, która doprowadzi do eksplozji opresyjnego systemu, rok później 7-my sierpnia funkcjonuje raczej jak wciąż niezagojona rana, a nie z dumą noszona blizna. Dokument w reżyserii Bollanda jest próbą przekucia traumy w coś konstruktywnego. Próbą niepozbawioną wad, ale i tak ważną, z dużym potencjałem na zmianę – dyskursu o 7-mym sierpnia i o ludziach LGBTQ+ w Polsce.