NE_NI logo

Rozważania (nie)naturalne.

Magdalena Tadzik

Przez wszystkie etapy edukacji, kiedy tylko w jakimś wierszu, filmie czy na schemacie przyrodniczym pojawiały się pszczoły, zawsze mówiło się o nich z szacunkiem i podziwem. Pszczoły to stworzenia, które wiążemy z porządkiem, sumiennością, użytecznością i mądrością. Pojawiają się w wierszach, na obrazach oraz w kreskówkach. Zwykle podziwiamy organizację ich pracy oraz system, w ramach którego dzielą się zadaniami. Nie bez przyczyny odgrywają w kulturze znaczącą rolę już od starożytności. Ul pszczeli oraz jego mieszkanki i mieszkańcy pojawiają się w utworach literackich niemal wszystkich epok, a porównanie „pracowity jak pszczoła” to wciąż żywy związek frazeologiczny, którego używamy w codziennej komunikacji. 

Życie pszczół w ulu jest idealnie zorganizowane i zaplanowane. Ich cykl pracy często porównywany jest do świetnie działającego organizmu. Z racji tego, że w ulu wszystko ma swoje miejsce i czas, a każdy osobnik działa według ustalonego schematu, można uznać, że życie tych owadów to piekło perfekcyjnego systemu, w którym nie ma miejsca na indywidualność, a nieznacząca jednostka w pełni podporządkowuje się całości. Jeśli tylko zagłębić się w cykl życia pszczół robotnic, widzimy, że już od pierwszych dni otrzymują one konkretne zadania, które z czasem zmieniają się w bardziej odpowiedzialne role. Od pierwszego do trzeciego dnia – sumienne sprzątaczki, od czwartego do szóstego – troskliwe opiekunki, od siódmego do czternastego – wierne służące itp. System, w którym żyją oczekuje od nich pewnych postaw. Jeśli się sprzeciwią, czeka je ostracyzm i odtrącenie, wyłamują się z kanonu. Myśląc o tym mechanizmie, łatwo spostrzec analogię między sposobem funkcjonowania pszczół robotnic oraz nas, kobiet. Numer kwartalnika skupiony wokół tematu społeczności to zatem świetna okazja, aby pochylić się nad tym, z jakimi przeciwnościami i oczekiwaniami ze strony społeczeństwa musimy mierzyć się każdego dnia oraz jak trudno dorasta się dziewczynom socjalizowanym do życia zgodnie ze stereotypowo kobiecymi zachowaniami i jakie znaczenie ma dziś termin „naturalność”. Pomoże mi w tym właśnie postać pszczoły robotnicy i kilka wybranych etapów jej rozwoju oraz zajęcia, jakie w określonym okresie wzrostu wykonuje. 

Od pierwszego do trzeciego dnia życia robotnice przyjmują rolę sprzątaczek. Kiedy przychodzą na świat, są zaganiane do prac porządkowych. Zajmują się oczyszczaniem ula ze wszystkiego, co zbędne – resztek kokonów, martwych osobników itp. Dokładnie przygotowują każdą komórkę plastra. Porządek jest ważnym aspektem życia pszczelej rodziny, jest gwarantem funkcjonowania w zdrowiu i sile. Czystość i ład jest jednak ważnym aspektem nie tylko w życiu robotnic. Jestem przekonana, że znaczna część kobiet od najmłodszych lat słyszała koszmarne zdanie: „dziewczynka, a ma taki bałagan w pokoju!”. Przecież czyste biurko jest właśnie tym, co aktywna mała dziewczynka, która poznaje świat, ceni sobie najbardziej. Jeśli jednak mowa o chłopcach – w porządku, „oni już tacy są”, że chodzą po drzewach, mają pozdzierane kolana i bałaganią. Natomiast jeśli jesteś dziewczynką i masz chaos wokół siebie, to źle o Tobie świadczy. Później, w dorosłym życiu jest tylko gorzej. Masz bałagan w mieszkaniu i akurat ktoś przyjdzie? Nie radzisz sobie z obowiązkami domowymi. Jesteś przecież dorosła. Oczekuje się od nas panowania nad swoją przestrzenią niezależnie od naszej sytuacji życiowej. Tutaj niestety również mężczyznom wybacza się więcej. W końcu „to normalne”, że dziewczyna musi dbać o porządek. Takie już są dziewczyny, no nie?

Robotnice, które przekroczyły czwarty dzień życia, przyjmują rolę opiekunek. Potomstwo królowej jest zależne od robotnic, które dbają o to, aby larwy miały dostęp do pożywienia. W świecie ludzi temat oczekiwań związanych z dziećmi jest dla niektórych osób szczególnie bolesny, ale mimo to, pytania od rodziny i znajomych nie ustają. „Jedyny słuszny” model rodziny nadal nie jest jedynie reliktem przeszłości. Oznajmienie najbliższym, że nie będziemy mieć dzieci (niezależnie od tego, czy jest to nasza decyzja czy może względy medyczne) najczęściej nie wystarczy. Taka deklaracja niesie za sobą szereg wścibskich pytań, argumentów o szklance wody czy irytujących komentarzy w stylu: „zajdziesz w ciążę, to Ci się odmieni, zobaczysz”. Warto dodać, że obecny stan praw reprodukcyjnych w Polsce z pewnością przyczyni się do tego, że o wiele więcej kobiet będzie zmuszonych wysłuchać nieprzyjemnych uwag ze względu na to, że nie zdecydują się na dziecko z obawy o swoje zdrowie i życie. Jeśli jesteś kobietą, powinnaś również po prostu ubóstwiać dzieci, potrafić (i chcieć) zająć się małym człowiekiem, mimo że nikt wcześniej nie pokazał Ci, jak się to robi. Rozpływanie się na widok bobasków, potrzeba brania ich na ręce i wspólnej zabawy to niemal rytuał. To naturalne zachowanie.

Służącymi z kolei nazywa się pszczoły, u których wykształciły się gruczoły gardzielowe (pszczeli odpowiednik gruczołów mlecznych) – dzięki nim karmiona jest królowa lub wybrane trutnie. Często stają się one osobistymi służącymi królowej pszczół. Ich życie w tych dniach w pełni skupia się na dawaniu energii drugim osobnikom. Kontynuując analogię między robotnicami a kobietami – badania mówią jasno – kobieta usługująca mężczyźnie to niemal norma w polskim domu. Centrum Badania Opinii Społecznej zbadało ten temat w 2018 roku, a wyniki są dramatyczne – podział obowiązków domowych jest fikcją. Ankieta wskazuje – pranie oraz prasowanie to czynności, które w 80% polskich domów wykonują wyłącznie kobiety. Jeśli chodzi o przygotowywanie posiłków i sprzątanie – mężczyźni wykonują te czynności chętniej, ale nadal w ponad 60% przypadków odpowiedzialność spoczywa na kobietach. Mimo że wyniki to pewien wycinek rzeczywistości, ponieważ, jak wynika z raportu, badane były wyłącznie związki mężczyzn i kobiet, analiza nie napawa optymizmem i stawia kobietę w roli służącej. Kobiety wypełniając te zadania, obejmują niejako drugi etat we własnym domu. Przecież „to naturalne”, że kobieta musi zająć się domem.

Zarówno pszczoły robotnice, jak i kobiety pełnią wiele innych funkcji w swoim życiu, a przedstawione zostało wyłącznie kilka wybranych. Analogia między tymi dwoma mechanizmami w życiu owadów oraz ludzi prowadzi do refleksji na temat istoty tych systemów. Mówi się, że kobieta powinna realizować nieszczęsny „tradycyjny model rodziny”, mieć piękne i uporządkowane mieszkanie, w którym będzie usługiwać swojemu mężowi, ponieważ to „wynika z jej natury”. Natura i tzw. normalność jest częstym argumentem środowisk konserwatywnych również na wielu innych polach. W każdym medium wybrzmiewają wypowiedzi pokroju słów Barbary Nowak, małopolskiej kuratorki oświaty, która wypowiedziała się na temat środowiska LGBTQ+: ,,Nie szkoda wam życia w sztucznym środowisku? Natura i tak zwycięży”, komentując tegoroczną Paradę Równości. Inną postacią, której orężem do walki z niekonserwatywnym światem jest natura i naturalność, jest poseł Robert Winnicki, który szczególnie upodobał sobie te terminy. O weganizmie na swoim facebookowym profilu wypowiedział się w ten sposób: „Chrześcijaństwo uczy postu, uczy powściągliwości, uczy szukania równowagi. Uczy dyscypliny duszy i ciała. Dobry chrześcijanin jest dobrym człowiekiem dla innych ludzi ale i z szacunkiem traktuje zwierzęta. Również te, które potem… zjada, bo przecież taka jest kolej rzeczy, tak wyglądała zawsze i wygląda nie co innego jak natura, przyroda”. W tej wypowiedzi polityk założył, że naturalne jest spożywanie mięsa, ponieważ ewolucyjnie jesteśmy przystosowani do tego typu pokarmów. Jak jest naprawdę? Szukając definicji słowa „naturalny” znajdziemy wiele podobnych wyjaśnień – jest to taki, który został nienaruszony przez człowieka, taki, który jest przyjazny naturze i zgodny jej prawami. Czy zatem bardziej przyjazne naturze jest wolne życie zwierząt w miejscu, które same wybiorą, czy może tworzenie ogromnych hal do hodowli przemysłowej, gdzie w jednym miejscu skupia się dużą liczbę zwierząt, które nie mogą decydować o żadnym aspekcie swojego życia, często nawet nie mogą się ruszać? Czy faktycznie natura i przyroda, o której mówi poseł to zużywanie 70% wody pitnej przez wspomnianą hodowlę? Czy naturalnym jest sztuczne zapładnianie krów oraz odbieranie jej cielaków, aby to człowiek mógł spożywać mleko krowiej matki? Lider Ruchu Narodowego użył również opisywanego argumentu, komentując działania queerowej społeczności: „To, co odbywa się od dłuższego czasu w Polsce – w mediach, na ulicach i niestety też w szkołach i na uczelniach – to jest tak naprawdę łamanie konstytucji. Nade wszystko jest to jednak łamanie prawa naturalnego i promowanie specyficznych upodobań seksualnych, próba podniesienia ich do rangi normy, która powinna być nie tylko akceptowana i tolerowana, ale wręcz afirmowana w przestrzeni publicznej”. Pomijając aspekt niedorzeczności przytoczonej wypowiedzi, warto znów zwrócić uwagę na stwierdzenie „norma” i „prawo naturalne”, które, zdaniem posła, miałoby zostać w jakiś sposób złamane. Ciekawe jest pojęcie „prawa naturalnego” użyte w tych konkretnych zdaniach. Szukając odpowiedzi na pytanie, czym jest prawo naturalne, w większości opracowań przeczytamy, że jest to założenie mówiące o tym, że człowiek jest dobry z natury, z natury czyni dobro i przestrzega reguł uniwersalnych dla wszystkich ludzi, niezależnie od pochodzenia czy wyznawanych wartości. Prawo naturalne stanowi podstawę etycznego postępowania. Idąc dalej – jak w takim razie kochanie drugiej osoby (lub osób) czy przeżywanie swojej tożsamości w zgodzie ze sobą może je łamać? Czy nie jest zatem tak, że bardziej sprzeczne z przepisami prawa naturalnego jest piętnowanie drugiego człowieka za to, kim się urodził? Wychodząc poza sferę ludzką – czy pary mew-samic zakładające razem gniazdo są nienaturalne? A może delfiny znane ze swoich homoseksualnych zachowań łamią prawo naturalne? 

Powyższe przykłady są zaledwie wycinkiem twórczości konserwatywnej sceny. Winnicki, wielbiciel tego, co naturalne stwierdzał również m.in., że „Naturalną rolą mężczyzny jest opieka nad kobietą”. Niestety, jak widać, rzucanie przez posła tym terminem przy każdej możliwej okazji nie jest przemyślanym zabiegiem, ponieważ często „naturalne” i „normalne” jest po prostu to, do czego jesteśmy przyzwyczajone_ni lub to, co robi większość. Nie ma to najczęściej nic wspólnego z tym, co pochodzi od natury i jest nienaruszone przez człowieka oraz z tzw. prawem naturalnym. 

Żyjąc w XXI wieku mamy niestety skrajnie mało miejsc, obiektów, istot i rzeczy nienaruszonych przez człowieka. Mamy niewiele rzeczy stricte naturalnych. Ale czy to oznacza, że złych? Patrząc na podstawową definicję naturalności, telefonów czy Internetu nie możemy określić tymi kategoriami. Ale czy są to jednoznacznie negatywne wytwory? Oczywiście, że nie. Naturalność nie powinna być zatem uważana za najwyższą wartość w każdym przypadku. Nawet jeśli przyjąć tezę, że naturalną misją kobiety jest odgrywanie stereotypowo kobiecych ról (w co szczerze wątpię), to dlaczego z góry taka postawa miałaby być bezdyskusyjna i najlepsza? Naturalność to dziś termin, który często używamy bez zastanawiania się, co tak naprawdę oznacza. Jest to również słowo nadużywane i zawłaszczone. Korzysta się z niego mówiąc o rzeczach dobrze znanych. Jest również wypowiadane ze strachu i uprzedzeń względem inności. A, jak wiadomo, pszczoły samotnice, które w pojedynkę budują własne gniazdo i nie żyją w perfekcyjnie zorganizowanym systemie ula, z hierarchią i podziałem zadań, nie są mniej naturalne niż robotnice, które kolejno wykonują swoje zaplanowane idealnie prace.