NE_NI logo

Spójrz w lustro i nisko się ukłoń

Zachary Larysz

W tym numerze przestrzeń szpalt oddajemy wartościom, które nas wzmacniają i pionizują, sprawiają, że nasza nadzieja w rzeczywistość nie wyparowuje bezpowrotnie i jakakolwiek wykonywana przez nas praca – czy opiekuńcza, mentorska, zawodowa, bądź też ta samodoskonaląca nas i nasze wnętrza – jest tym sensem, dla którego wstajemy, żyjemy, oddychamy i kładziemy się spać. Kolejne strony chciałem oddać osobom, które na co dzień są zwykłe i niezwykłe zarazem, trochę tłem, trochę pierwszym głosem w spektaklu. Bardzo wzrusza mnie zabieg oddawania przestrzeni i głosu innym, umożliwienie rezonowania czyjejś historii, oddawania pola. W NE_NI chcemy przecież wskazywać, że zmiany tego świata zachodzą od dołu, tych pierwszych działań, dialogów, wymiany, historii. Ludzkość pierwotnie została połączona przy kręgach ognisk, wsłuchana we wzajemne mity i opowieści, snujące się jak dym przy zroszonym, porannym gruncie.

Zebrałem tu dwadzieścia historii, odpowiedzi na pytanie: „Kiedy po raz pierwszy poczułxś dumę z siebie?”. W odpowiedziach  dostrzegałem zaskoczenie, wzruszenie pytaniem, pewną medytację, na którą czasem osoby nie były gotowe, ale czerpały radość z tej sytuacji. Mam poczucie, że to pytanie jest możliwością na odkrycie w sobie tej małej, dziecięcej istoty, schowanej w cieniu przepastnego zakurzonego przedpokoju, utulenie jej i powiedzenie: „Jesteś fajny człowiek, dzięki, chodź na spacer w słońcu!”. Myślę, że takie ćwiczenie może być dobrą podwaliną do wytworzenia wartości w sobie. Czym bowiem jest duma? Czyż nie właśnie trochę większą siostrą troski? 

Zatem utulmy się tym pytaniem i zanurzmy się w troskliwych objęciach Dumy. Mamy do tego absolutne prawo, a nasze historie Pierwszej Dumy są najpewniej piękne. 

(Poniższe historie, z szacunku do osób autorskich, przedstawiamy w oryginalnym zapisie, zostały zebrane za pomocą portali  społecznościowych. Pisownia nicków i imion została zachowana zgodnie z prośbami osób.) 

India: Moja wychowawczyni mnie nie znosiła i była bardzo niemiła i złośliwa, ale mieliśmy jakieś zadanie z pisaniem wiersza, nie pamiętam już o czym był, ale pamiętam, że dostałam piątkę i wypunktowano mi, że styl jest na plus, bardzo byłam z tego dumna, że nawet ktoś, kto mnie nie znosi docenił jakiś mój dziecięcy pseudo-talent. 

Sebastian: Pierwsze świadome uczucie dumy to przedszkole, jeszcze nie zerówka więc 5, maks ledwo skończone 6 lat.  Poziom naszej nauki z matmy to było wtedy liczenie do 50. Poprosiłem o zadania z zakresu „do 200”. Dostałem, rozwiązałem wszystkie. I to był ten moment.

Michał: Po dużym, współorganizowanym przeze mnie festiwalu muzycznym, kiedy paląc jointa popatrzyłem z góry na wszystko i stwierdziłem, że się udało, ale też, że masa pracy przede mną. 

Magdalena: Dumę… Kiedy pierwszy pies mi wyrósł z takiego chorowitka ze śmietnika na wielkiego misia mądrego. Bo miałam na to realny wpływ i dałam radę, wyrósł. Potem dwa kolejne psy i ten tabun kotków…To już następne dumy.

Julia: Nie wiem, kiedy pierwszy. Wiem, kiedy czuję teraz,  w sensie w jakich sytuacjach. Duma z siebie, to chyba coś, czego trzeba się nauczyć. Ogólnie jeśli odczuwam teraz, to jak uda mi się na przykład odsikać małego jeża, odchować go, uratować. Jest to duma nabyta jakby przez doświadczenie, bo jednak im więcej człowiek się uczy o jeżach, tym „łatwiej” pomóc. A może nie, że łatwiej, ale jest większa szansa, że się nie spartaczy tematu po całości.

bysiek: Pierwszy raz w dorosłym życiu tzw. Wielką Dumę po czułem po wytyczeniu nowej drogi w Tatrach. Taternictwo było ważnym elementem wiążącym moją rodzinę, więc zapisanie się w annałach w ten sposób dużo dla mnie znaczyło, zwłaszcza że nie była to droga łatwa. Trochę „pomnik  trwalszy niż ze spiżu”, trochę spełnienie mitu założycielskiego rodziny, trochę wyczyn sportowy, a trochę pompowanie sobie ego.

Karolina: Byłam dumna z tego, że zajęłam pierwsze miejsce w całej szkole w konkursie wiedzy o Głogowie w 4 klasie podstawówki. Wcześniej też na pewno coś było, ale nie pamiętam. Tak najbardziej w pełni świadomie, jako dorosła osoba, to byłam dumna z siebie jak po przeczołganiu się przez drogę przez piekło, jaką jest studiowanie pielęgniarstwa w UK, zaliczyłam ostatnie praktyki i oznaczało to de facto zdobycie zawodu na całe życie.

siwa: Byłam straszliwie nieśmiałym dzieckiem i bałam się ludzi. Na kempingu w Sromowcach Niżnych, mając 16 lat zrobiłam pierwszą w życiu awanturę obcym ludziom.  Pijącym, drącym się i śpiewającym pijackie piosenki. Wybiegłam na pełnej furii z namiotu, w piżamie. Chyba chwilę krzyczałam (nie klęłam wtedy jeszcze), po czym się odwróciłam, wróciłam do namiotu i ciężko przestraszyłam tego, co zrobiłam. Zadziałało. A we mnie coś pękło. Od tego czasu wiedziałam, że mam Straszliwą Moc, o ile wjeżdżam  gdzieś na pełnej petardzie nie zastanawiając się przesad nie nad konsekwencjami… Dowiedziałam się też wtedy, że najlepszą obroną jest atak i że nikt nie liczy się ze zdaniem miłych, grzecznych dziewczynek.

Kaczorek: W trzeciej klasie podstawówki byliśmy na Koszałku Opałku w Guliwerze, teatrze dla dzieci. Wychowawczyni kazała nam po tym napisać recenzję, bo teatr ogłosił konkurs. Moja była o tym, że mi się nie podobało, więc wiadomo, bez szans, ale przecież nie porzucę Prawdy i Honoru dla jakiegoś konkursu, co nie? No i co, i dali mi tę nagrodę, teczkę z flamastrami, nie pamiętam, czy to było pierwsze miejsce, ale na pewno pierwsza trójka. Duma.

DC: Chyba pierwszy raz poczułam prawdziwą dumę, gdy  uświadomiłam sobie, że chyba uratowałam życie mojej koleżance. Ona po urodzeniu dziecka zaczęła mieć gwałtowne wahania nastroju, co z miejsca zakwalifikowano jako depresję poporodową. Leki, które jej zapisano tylko pogarszały sytuację. Chciała wyskoczyć z okna, było naprawdę bardzo źle. I wtedy, jak to się mówi, „wzięłam sprawy w swoje ręce”.  Umówiłam i opłaciłam wizytę u psychiatry, i razem ze znajomą zaciągnęłam tam tę dziewczynę. Od razu została postawiona inna diagnoza i po kilku tygodniach wszystko zaczęło wracać do normy. Ona potem zerwała ze mną wszystkie kontakty, ale mówiąc szczerze, miałam to gdzieś. Serio miałam poczucie, że zmieniłam bieg wydarzeń w dobrym kierunku.

Anna: Jakoś tak czuje się dumna, cały czas. Na wiele sposobów. Dumna trochę jak z Jane Austen, „lepsza z domu” – intelektualistka. Dumna z siebie, że ogarniam, choć wiecznie pod wiatr i dupa z każdej strony. Dumna z dzieci… Ogólnie, czy jestem dumna z siebie? Tak. Choć nie wiem konkretnie z czego. I nie pamiętam tego pierwszego momentu. 

Marta: Pierwszy raz poczułam, że jestem z siebie dumna, kiedy przyznałam się do kłamstwa. Mogło to zniszczyć to co dotychczas budowałam i wiązało się to z dużym stresem dla mnie. Mogłam iść na łatwiznę i w zaparte brnąć w kłamstwo, ale wybrałam trudniejszą drogę. Prawdziwą. Po wszystkim byłam z siebie naprawdę dumna. 

Liliana: Pamiętam, że ważne było dla mnie, jak osoby używały w mojej szkole podstawowej słowa „żyd” jako obelgi i zwróciłam na to uwagę – że to nie jest OK. Pamiętam, że to było dla mnie ważne, że można się przeciwstawiać takim słowom. 

Marek: Nie pamiętam, kiedy po raz pierwszy poczułem dumę z samego siebie – bardziej jestem w stanie opowiedzieć, na czym u mnie to odczucie dumy polega. Zdarza się ono nieczęsto i w pewnym sensie stanowi rekompensatę dla psychiki za momenty niezadowolenia z siebie. Jest też zawsze nagrodą – za coś słusznie zrobionego (względnie – słusznie zaniechanego). Czyli na pewno nie chodzi o dumę z siebie z racji pochodzenia czy wyglądu, ale z siebie jako homo laborans, homo creator czy homo philosophicus

Bartłomiej: Takie najgłębiej, to jak napisałem opowiadanie SF „Kapitan Kanapka z Serem” gdzieś w 2–3 klasie podstawówki. Człowieku, to była Diuna na miarę moich możliwości. 

Arek: Pierwsze momenty, jakie pamiętam, kiedy poczułem dumę z siebie, które mogę przywołać sobie, to bym podał dwa: gdy zacząłem być widziany jako dobry gracz w dwa ognie, to takie wydaje mi się całkowicie normalne, sport/ konkurencja/rywalizacja/wygrywanie; drugi w momencie gdy zacząłem się realizować poprzez twórczość, jako rzecz, która mnie zaczęła chyba wtedy powoli definiować, przez którą zacząłem się czuć wartościowy, indywidualny. Poczułem, że mogę się realizować jako jednostka, mogę  stwarzać coś. 

Agata: Na pewno byłam dumna z siebie jak nauczyłam pierwszego psa „łapa”. Wiek ok. 8 lat. Mniej więcej w tym samym czasie zrobiłyśmy też z kumpelą własnoręcznie tort na Dzień Matki z pół-gotowych produktów – byłam dumna, że nam wyszło! 

Aleksandra: We wczesnej podstawówce wzięłam udział w konkursie szkolnym, w którym trzeba było napisać rozprawkę/opowiadanie pt. „Co zrobiłbym, gdybym został  świętym Mikołajem”. Moja pracą była zrobiona samodzielnie, wielostronicowa, książeczka z opowiadaniem dla dzieci, ilustracjami i okładką. Był to chyba mój pierwszy duży projekt, za który zdobyłam pierwsze miejsce w konkursie. Czułam się doceniona za pracę i zaangażowanie. 

Agnieszka: Zdanie wyjątkowo wrednego egzaminu (kobyła  zoologiczna – 3 semestry zajęć!):  

a) w pierwszym terminie;  

b) u profesora mizogina i męskiego szowinisty, w dodatku ciętego na zamężne studentki (a byłam już wtedy zamężna);

c) na ocenę 4, podczas gdy współzdający kolega dostał tylko 3,5 (ku nieukrywanemu rozczarowaniu profesora, czemu dał wyraz: „Nie ukrywam, że wolałbym odwrotnie”). 

Karolina: Pierwszy raz poczułam dumę, jak pocałowałam po raz pierwszy inną dziewczynę. Wtedy może nie powie działabym tego tymi słowami, bo byłam zbyt zaskoczona i zachwycona jednocześnie. Teraz wiem jednak, że mimo pewnych wątpliwości czy powinno mi się to podobać, nie żałuję że tak się stało i to był moment kiedy jakieś moje podejrzenia odnośnie mnie potwierdziły się. 

A Ty, kiedy po raz pierwszy poczułxś dumę z siebie?