NE_NI logo

Cicha tęcza

Z Mariuszem Szpitalnym rozmawia Zachary Larysz

Na następnych stronach przeczytasz wywiad, który przeprowadziłem z założycielem i prezesem Fundacji Cicha Tęcza, Mariuszem Szpitalnym. Przygotowując się do niego, doświadczyłem kilku szczególnych momentów, którymi chciałbym się z Tobą podzielić. Na wielu poziomach poznanie Polskiego Języka Migowego, uczestniczenie w tej rozmowie z osobą głuchą – z nieocenionym wsparciem osoby tłumaczącej, Joanny Ciesielskiej, której składam w tym miejscu największe wyrazy uznania – zostawiły w moim wnętrzu ślad naprawdę fajnej historii. Poniższy tekst będzie próbą zapisu tej ekscytacji, paru przemyśleń – wszystko po to, by zachęcić Cię, droga osobo, do poznania między innymi świata Głuchych.

Jestem jedną z tych osób, które mają w swojej historii doświadczenie postrzegania osoby Głuchej w kategoriach ułomności, niepełnosprawności, kategorii, której nie rozumiem – i nieco się boję. Na stan mojej przeszłej świadomości – a raczej jej braku – potrzeb osób z niepełnosprawnościami miały wpływ brak dostatecznej edukacji w temacie, brak rzetelnie prowadzonych strategii integracyjnych z uważnością na dostosowanie przestrzeni w maksymalny sposób, jak i również sam język, jakiego używałem. „Osoba niepełnosprawna”, „głuchoniema”, „ślepa”, „kaleka”, „inwalida”. I otoczenie nie reagowało. A od tych malutkich zmian językowych zaczyna się potencjał na rewolucję.

Moim małym początkiem rewolucji było poznanie postaci Evelyn Glennie i zanurzenie się w książkach Olivera Sacksa.

Evelyn Glennie jest niesłyszącą szkocką perkusistką, straciła słuch w wieku dwunastu lat, jednak to doświadczenie nie powstrzymało jej przed karierą muzyczną. Trafiłem na jej postać zupełnym przypadkiem, buszując po internecie w poszukiwaniu jakiś materiałów na studia, znalazłem wywiady, filmy dokumentalne, nagrania z koncertów. Zachwyciła mnie jej percepcja dźwięku i generowanie muzyki, w wykładzie dla TED Talks z 2003 roku mówi:

Kiedy w wieku 12 lat rozpoczynałam naukę gry na instrumentach perkusyjnych, nauczyciel zapytał: “Jak ty to sobie wyobrażasz? W muzyce podstawą jest słuch.” Ja na to: “Zgadzam się. W czym problem?” “W jaki sposób ty możesz usłyszeć dźwięki?” “A jak pan je słyszy?” “Chyba uchem.” Odpowiedziałam: “Ja chyba też… ale słyszę też dłońmi… ramionami, kośćmi czaszki, brzuchem, klatką piersiową, nogami, itd.”.

Oliver Sacks z kolei był brytyjskim neurologiem i historykiem naukowym, napisał kilkanaście absolutnie fantastycznych książek obejmujących przeróżne przypadki neurologiczne wśród jego pacjentek_ów. Sposób, w jaki przedstawiał te historie, nie ma w sobie nic z suchego relacjonowania przypadku przez lekarza – częstokroć przebija się przez nie pełna szacunku i uważności relacja, jaką autor miał ze swoimi bohaterami_kami. Przygotowując się do tego wywiadu, wróciłem do wydanej w 1989 roku Zobaczyć głos, będącej jednocześnie szczegółową, ale również i pełną uznania dla osób Głuchych, ich tożsamości i języka, analizą ich doświadczeń. W jednym z rozdziałów autor przytacza historię starszej Głuchej kobiety, siedzącej samotnie, której szybko manewrujące w powietrzu dłonie skojarzyły mu się z dzierganiem na drutach. Córka kobiety, również Głucha wyjaśniła mu: „Ona nie robi na drutach – myśli do siebie, myśli w migowym.”

Wybitnie przykrym doświadczeniem w przygotowaniach do wywiadu była lektura dwóch raportów zespołów pracujących przy biurze Rzecznika Praw Obywatelskich na temat sytuacji osób Głuchych w Polsce. Pierwszy został opublikowany w 2014 roku, kolejny w 2020. Obydwa wskazują na rażące zaniedbania potrzeb osób Głuchych w praktycznie każdej sferze życia, brak wsparcia dla tej społeczności w zakresie służby zdrowia, pomocy psychiatrycznej, psychologicznej, czy chociaż ograniczony dostęp do informacji rządowej w związku z aktualną sytuacją epidemiologiczną, na co wskazuje raport zeszłoroczny. Głuche osoby, pomimo podejmowanych działań na rzecz zmniejszenia doświadczenia dyskryminacji ich potrzeb, należą – nadal – do najbardziej wykluczonych grup społecznych. A mamy do czynienia z – de facto – mniejszością językową o silnej tożsamości kulturowej, której język nie ma żadnej reprezentacji prawnej.

Właśnie owe spojrzenie na społeczność Głuchych, jako mniejszości językowej, było bardzo obecne podczas tworzenia wywiadu, który zaraz przeczytasz. Na każdym poziomie był on wyzwaniem komunikacyjnym. Mariusz migał w PJM, odpowiadając na moje pytania, Joanna tłumaczyła jego słowa na polski foniczny – co wymagało szybkiej reakcji i prężnego dekonstruowania komunikatów Mariusza i konstruowania ich na język, który był zrozumiały z kolei dla mnie. Ten proces dekonstrukcji i konstrukcji komunikatów działał w fantastycznej pętli.

Dlatego również miejscami komunikaty zarejestrowane podczas tego wywiadu mogą mieć inny wydźwięk, od wygładzonego i dopracowanego do perfekcji gramatycznej polskiego, jaki znamy z codzienności. Jest to świadomy zabieg z mojej strony, chciałem zachować tę rozmowę w formie najbliższej faktycznemu doświadczeniu.

Połączyć, Bartosz Kołata

Zachary Larysz: Drugi numer Kwartalnika postanowili_łyśmy poświęcić doświadczeniu wykluczenia, na różnych poziomach i nie ukrywam, że Wasza Fundacja od razu przyszła mi na myśl, obserwuję Wasze działania od jakiegoś czasu i jestem zachwycony tą inicjatywą. Przygotowując się do tego wywiadu, dotarłem do publikacji o osobach komunikujących się Polskim Językiem Migowym (PJM). Jedną z nich był Raport Zespołu ds. Głuchych przy Rzeczniku Praw Obywatelskich, Sytuacja osób głuchych w Polsce z 2014 roku1, z którego wyłania się mocno przygnębiający obraz doświadczenia bycia osobą głuchą w naszym kraju, wiążącego się z wieloaspektowym wykluczeniem bądź niezrozumieniem potrzeb, w szczególności związanych z elementarną wręcz rolą, jaką odgrywa PJM. Uderzające jest, że ustawa o języku migowym i innych formach komunikowania się2, czyli pierwszy akt prawny w Polsce dotyczący praw osób głuchych i głucho-niewidomych, powstał dopiero w 2011 roku. Wy natomiast, jako pierwsza pozarządowa organizacja działająca na rzecz Głuchych LGBT+, zawiązali_łyście się jeszcze później, bo w 2018 roku. Jak tworzył się ruch osób z doświadczeniem bycia głuchym, głuchą w Polsce? Jaka jest historia emancypacji społeczności?

1Raport można znaleźć pod tym linkiem: https://bip.brpo.gov.pl/sites/default/files/Raport_Sytuacja_osob_poz%203_srodki_2%20XII.pdf 

2Tekst ustawy: http://isap.sejm.gov.pl/isap.nsf/download.xsp/WDU20112091243/U/D20111243Lj.pdf  

Mariusz Szpitalny: W Polsce głuchych jest bardzo dużo. Są stowarzyszenia, fundacje, które powstały dawno temu. Najstarszą organizacją jest Polski Związek Głuchych. W ostatnich latach dostrzegam odrobinę pozytywnych efektów, jednak głównie działania są skupione na dostępności informacji w telewizji, napisów, walki z rządem na rzecz poprawy sytuacji w tych obszarach – ale tak naprawdę te efekty są dosyć marne. Głusi marzą o tym, by ta dostępność była naprawdę stuprocentowa, by – na przykład – wszystkie programy były z napisami. Chcemy stuprocentowego, normalnego życia, z dostępem do informacji we wszystkich sferach. Ta walka trwa i jest bardzo trudna. Nasza Fundacja została założona dopiero w 2018 roku, ale trzy lata wcześniej była dyskusja na ten temat. Znajome osoby wspierały mnie w tym pomyśle, namawiały mnie do założenia Fundacji, jednak czułem, że jestem za młody i niepewny na tę decyzję. I trzy lata później, czyli w 2018 roku, stwierdziłem, że nie ma na co czekać, nikt tego za mnie nie zrobi, więc po prostu postanowiłem założyć Fundację Cicha Tęcza.

ZL: Opowiedziałeś trochę na temat zmian, jakie zaszły w dostępności. Pojawiły się napisy, osoby w instytucjach starają się, żeby ten język migowy był bardziej widoczny. Są jeszcze inne płaszczyzny, w których dostrzegasz zmianę, bądź widzisz jakiś potencjał na nią? 7 lat dla zmian społecznych może być czasem kamieniem milowym.

MS: Wydaje mi się, że jest trochę lepiej. Dużo muzeów, teatrów, instytucji kultury daje tłumaczenie z języka migowego. Podczas spektakli są napisy dla osób głuchych, są głusi edukatorzy, którzy oprowadzają po wystawach, tłumacząc w języku migowym – na przykład jest taki w warszawskiej Zachęcie. Widzę poprawę w świecie kultury, sztuki. Jeżeli chodzi o telewizję, społeczność głuchych wielokrotnie wychodziła z prośbą, by postać tłumacza była znacznie większa – czyli na tę 1/8 ekranu. Jest trochę lepiej, ale też są telewizje, w których dalej jest mały i ledwo dostrzegalny. Pojawiają się napisy w telewizji. Na uczelniach jest dużo głuchych studentów, którzy otrzymują tłumacza języka migowego – wcześniej tego nie było. Jeżeli osoba głucha potrzebuje załatwić jakąś sprawę w urzędzie lub u lekarza, wcześniej musiała sobie sama załatwić tłumacza – teraz państwo się do tego dokłada. Bariera komunikacyjna jest główną barierą z jaką się spotykamy.

ZL: Od lipca tego roku uczęszczam na kurs języka migowego, zorganizowany przez Toruńskie Centrum Wsparcia i Integracji „Równik”. Zauważyłem, że Polski Język Migowy ma trochę inną strukturę niż mówiony język polski, inaczej układa się szyk w zdaniu. Opowiedz o tych różnicach, jeżeli istnieją.

MS: Tak, oczywiście, to są zupełnie inne gramatyki. Przykładowe zdanie foniczne języka polskiego brzmiałoby „Kot pije mleko”. W przypadku Polskiego Języka Migowego – „Kot mleko pije”. Od takiego bezpośredniego przedkładania języka fonicznego polskiego na polski migowy wziął się System Językowo-Migowy. Jest to sztuczny system wymyślony do innych celów. Natomiast PJM ma zupełnie inną gramatykę! W związku z tym, że jest to język, ma również swoją kulturę, która wyrosła na tej językowej bazie.

ZL: PJM jest rodzimym, pełnowartościowym i pierwszym językiem osób głuchych i głuchoniemych, w świadomości społecznej oprócz PJM jest jeszcze System Językowo-Migowy (SJM) – jakie są różnice między tymi dwoma?

MS: Powiem trochę historii: przed II wojną światową odbyła się konferencja, w której zadecydowano, że w szkolnictwie dla osób głuchych nie będzie się używać migowego, tylko tzw. metody oralnej. Pokłosiem tej decyzji i tego kształcenia jest pomysł stworzenia SJM. W późniejszym czasie głuche dzieci używały na lekcjach tylko tego systemu, jednak na przerwach używały swoich narodowych języków migowych. Jednym z argumentów, które słyszałem wobec SJM, to że można dzięki niemu szybciej nauczyć się gramatyki polskiego języka mówionego – jednak efekt jest zgoła inny. Gramatyka w PJM i w polskim mówionym jest, jak wspomniałem, zupełnie inna. Moim zdaniem najlepiej jest, jeżeli osoba od razu zacznie się uczyć PJM, zamiast SJM, wtedy najłatwiej przyswoi sobie gramatykę języka migowego. Nauczyciele również mogliby się nauczyć PJM, przekazywana wiedza w PJM i używanie PJM w codzienności szkolnej sprawiłoby, że głuche dzieci by się szybciej rozwijały. Dodam jeszcze, że autorem SJM jest Bogdan Szczepankowski.

ZL: Jak wyglądała nauka PJM i polskiego w Twoim przypadku? Jak wygląda edukacja osób głuchych w polskim systemie oświatowym?

MS: Chciałbym zwrócić uwagę na jedną rzecz: nie używajmy słowa głuchoniemy, widzę, że jest to często używane słowo; jesteśmy po prostu głusi, ewentualnie niesłyszący. Określenia „głuchoniemy” się nie używa, jest krzywdzące, nie jesteśmy niemi. Uczyłem się w szkole, w której używano SJM, nie rozumiałem go, sam poszukiwałem informacji. Poziom w polskich ośrodkach jest różny, czasem lepszy, czasem gorszy. Nie ma nauczycieli, którzy super migają PJM, większość używa metody oralnej. W szkole musiałem – niechętnie – chodzić na zajęcia logopedyczne, obowiązkowe dla wszystkich głuchych dzieci – po prostu uczono nas mówić. Teraz w szkołach jest lepiej, poziom nauczycieli jest lepszy. Zdarzają się głusi nauczyciele – na przykład w warszawskiej szkole przy ulicy Łuckiej3 czy przy Placu Trzech Krzyży4. Tacy nauczyciele, dzięki temu, że są głusi, lepiej dogadują się z dzieciakami, szybciej odnajdują wspólny język, nawiązują kontakt. W szkołach gdzie wszyscy nauczyciele są słyszący, porozumiewający się SJM, ten kontakt z dziećmi głuchymi jest bardzo słaby.

3Ośrodek Szkolno-Wychowawczy dla Głuchych im. Jana Siestrzyńskiego – http://www.strona.oswg-wawa.edu.pl

4 Instytut Głuchoniemych im. Jakuba Falkowskiego – https://instytut-gluchoniemych.waw.pl/

ZL: Co poleciłbyś osobom, które chciałyby się nauczyć migowego, czy są jakieś sprawdzone instytucje, kursy, strony internetowe?  Ile czasu potrzeba, żeby w miarę płynnie i sprawnie komunikować się z osobami głuchymi? Na co zwrócić uwagę?

MS: Jeżeli ktoś chce się nauczyć PJM, najlepiej być obecnym w środowisku, w którym są osoby głuche, posługujące się tym językiem. W sytuacji, gdy ktoś chce się zapisać na kurs, ważne jest żeby lektorem była osoba głucha, wtedy nauka pójdzie szybciej. Jeżeli lektorem jest osoba słysząca nauka może być mniej efektywna. Trzeba również pamiętać, że są różne poziomy kursów – tak samo jak w językach fonicznych, są poziomy A1, A2, B1, B2, zgodnie z europejskimi normami. Na poziomie A1 i A2 czas nauki liczy 60h, dla wyższych poziomów jest 120h. To ile osoba czasu potrzebuje, by nauczyć się migać płynnie, jest zależne od indywidualnych preferencji. Nie polecam jednak nauki online, nie widzimy swoich gestów i błędów, które popełniamy – zamiast je utrwalać, warto pójść na kurs, żeby osoba lektorska nam skorygowała błędne miganie. Jeżeli chodzi o kursy, w warszawie jest EduPJM, mamy też Polski Związek Głuchych czy trochę kursów, w których uczą sami głusi. Są firmy, które organizują kursy również w innych niż macierzyste miastach, poza taką Warszawą. Jeżeli dana instytucja chce się uczyć PJM, to może ubiegać się o dofinansowanie, wystarczy złożyć wniosek do PFRON-u w ramach projektu skierowanego na rehabilitację osób z niepełnosprawnością i tam można uzyskać refundację w wysokości nawet 90% kosztów kursu.

ZL: Oliver Sacks, niestety nieżyjący już brytyjski neurolog, napisał w 1989 roku książkę „Seeing Voices” (polskie wydanie: Zobaczyć głos), otwiera ją cytat z podręcznika języka migowego z 1910 roku:

„[Język migowy] jest, w rękach jego mistrzów, najpiękniejszym i najbardziej wyrazistym językiem, dla którego, w ich wzajemnym obcowaniu i jako środka łatwego i szybkiego dotarcia do umysłów głuchych, ani natura, ani sztuka nie dały im zadowalającego substytutu.

Dla tych, którzy go nie rozumieją, niemożliwym jest pojąć jego możliwości dla osób głuchych, jego potężnego wpływu na moralne i społeczne szczęście tych, którzy pozbawieni są słuchu, oraz jego cudowną moc przenoszenia myśli do umysłów, które w przeciwnym razie znajdowałyby się w wiecznej ciemności. (…) Tak długo jak jest dwóch głuchych na powierzchni ziemi i spotykają się razem, tak długo znaki [migowe] będą w użyciu.”

Szukając dodatkowych materiałów na temat PJM trafiłem też na fragment nagranego na YouTube spektaklu, gdzie osoby deklamowały wiersz, migając. Ekspresja ciała była w tym niesamowita, patrzyłem na to oczarowany, choć nie rozumiałem ani słowa. Jak wygląda kultura osób głuchych? Co byś polecił?

MS: W Warszawie jest teatr głuchych, pantomimiczny5. Jest też poezja migowa, jest ona niezwykle trudna, dla mnie na przykład zrozumiała, ale wykonują go osoby głuche z wyjątkowym talentem do poezji. W przypadku sztuki wizualnej mamy dużo malarzy, część z nich jest zrzeszona w Grupie Artystów Głuchych (GAG). Moje zainteresowania jednak kierują się na sprawy życia codziennego, działania polityczne z wpływem na nasze życie codzienne. Jeżeli jesteś zainteresowany sferą artystyczną społeczności głuchych polecam kontakt z GAG, na początek.

5Warto przeczytać te artykuły: http://www.dialog-pismo.pl/w-numerach/polski-teatr-odkrywa-jezyk-migowy, https://www.dwutygodnik.com/artykul/8129-glos-w-ciele.html 

ZL: Skupiliśmy się mocno na ogólnym obrazie społeczności osób głuchych w Polsce. Teraz zwróćmy się w kierunku społeczności, która jest przedmiotem zainteresowania Waszej fundacji. W ramach jej działania realizowali_łyście projekt „Sytuacja Głuchych LGBT+ w Polsce”, zakończony w czerwcu 2021 roku. Jego owocem będzie – widzę, że jeszcze nieopublikowany – raport. Jaki obraz się na razie z niego wyłania?

MS: Na razie jesteśmy jeszcze na etapie zbierania danych, raport zostanie z pewnością opublikowany, między innymi w przestrzeni internetowej. Jeżeli sytuacja epidemiologiczna nam tego nie utrudni, przewidujemy również konferencję w związku z publikacją wyników. To jest pierwszy raport tego typu w Polsce, nigdy takich badań nie było. Słyszące osoby LGBT+ jak najbardziej były przedmiotem wielu badań, jednak osoby głuche nie – sam jestem ciekaw tych wyników.

ZL: Wasza Fundacja jest szczególna, bowiem pracuje w dwóch płaszczyznach doświadczenia wykluczenia – z poziomu bycia osobą głuchą, jak i osobą nieheteronormatywną czy transpłciową w Polsce. Działacie w głównej mierze na rzecz społeczności osób głuchych LGBT+, organizując szkolenia z edukacji seksualnej, czy świadcząc pomoc psychologiczną lub prawniczą.

MS: Dokładnie, jest pomoc prawna, psychologiczna i edukacja seksualna. W przygotowaniu są vlogi na temat edukacji seksualnej, krótkie edukacyjne materiały na różne tematy. To jest trudna praca, nie jest proste nagrać taki materiał, musimy również starać się, by zostało to dobrze przyjęte, zrozumiałe przez osoby głuche. Muszą to migać odpowiednie osoby, które dobrze posługują się językiem migowym i przekażą treść w zrozumiały sposób. Na początku wydawało nam się, że zrobienie bloga jest prostą sprawą, jednak okazało się, że jest to dużo trudnej pracy. Musimy pamiętać, że osoby głuche inaczej postrzegają świat od osób słyszących, przygotowanie odpowiedniego materiału edukacyjnego jest wymagające.

ZL: Zauważyłem, że stworzyliście leksykon, w którym tłumaczycie w języku migowym pojęcia dotyczące tożsamości płciowej, orientacji seksualnej – w jaki sposób powstają takie znaki? Do pewnego momentu w języku migowym jestem w stanie zrozumieć, że pewne pojęcia nie były znane, ten język ulegał żywym zmianom.

MS: Zanim umieścimy dany znak w tym leksykonie, szukamy wśród osób głuchych informacji odnośnie tego, jak można by było je zamigać. Czasem posiłkujemy się znakami z migowych języków z innych krajów, obserwujemy i patrzymy jakich znaków używają osoby – ten, który jest najczęściej migany w społeczności, jest tym głównym znakiem. Leksykon stworzyliśmy przede wszystkim dla osób głuchych ale również dla osób tłumaczących z PJM. Oglądałeś wideo z leksykonu, udało Ci się zrozumieć któryś film?

ZL: Poszczególne znaki, jak na przykład „mężczyzna”, „kobieta”, takie drobiazgi, które kojarzę w bardzo podstawowy sposób. Znam migowy na bardzo podstawowym poziomie. Bardzo chciałbym poznać go znacznie lepiej.

MS: Powoli, na pewno się nauczysz i na pewno będziesz świetnie migał – i będziesz mógł wtedy spokojnie się komunikować z osobami głuchymi i być w naszym świecie.

ZL: Z przyjemnością. Jesteście też jedyną tego typu organizacją w Polsce. Przypuszczam, że macie dużo ciężkiej pracy. Jak można Was wesprzeć w działaniach?

MS: Na tę chwilę potrzebujemy osoby, która mogłaby się zająć mediami społecznościowymi oraz kogoś kto może się zająć poszukiwaniem wszelkiego rodzaju dofinansowań, szukamy również na przykład osoby, która mogłaby nam montować nagrania i vlogi, dołożyć do nich napisy. Wyobraź sobie, że ja sam to muszę wszystko robić – nie daję rady. Przydałoby się kilka osób, najchętniej wolontariuszy, którzy mogliby nas wesprzeć w takich rzeczach. Dzięki temu moglibyśmy się skupić na podstawowej działalności fundacji i być może również ją rozwinąć. To jest bardzo dużo czasochłonnej pracy.

ZL: Ten wywiad chciałbym zakończyć zaproszeniem do działania dla osoby go czytającej. Scenka rodzajowa – spotykamy osobę posługującą się PJM. Co powinniśmy zrobić, czego nie należy, żeby taka osoba poczuła się komfortowo w naszej obecności? Z tej rozmowy wiemy już, że na przykład słowo „głuchoniemy” nie jest odpowiednie.

MS: To słowo powinno być już dawno wyrugowane, osoby głuche czują, że jest ono zwyczajnie obraźliwe – podobnie jak „czarnuch” – sami mówią o sobie, że są głusi – nie są niemi. Mają swój język, mają głos, mogą mówić. Mają wiele rzeczy do powiedzenia! Co do spotkania z osobą głuchą: zawsze trzeba patrzeć w oczy, kontakt wzrokowy jest bardzo ważny, nieutrzymywanie tego kontaktu, zbieganie wzrokiem w bok jest lekceważące dla osoby głuchej. Jeżeli chcemy zwrócić jej uwagę, możemy dotknąć lekko jej ramienia, lekkim klepnięciem, na przykład. Jeżeli nie znamy języka migowego, można posiłkować się gestykulacją. Zdarza się, że osoba głucha umie czytać z ust, jednak trzeba pamiętać, że przy mocnym zaroście opieranie się na czytaniu z ruchu warg może być utrudnione i nieczytelne. Dla głuchych, jeżeli chodzi o znajomość języka polskiego, język polski foniczny jest językiem obcym. Pierwszym językiem jest polski język migowy, polski foniczny – jest drugi, ze wszystkimi tego konsekwencjami.

ZL: Niestety, z tego co zdążyłem zauważyć, osoby głuche w polskim systemie oświatowym są, wręcz przeciwnie, przymuszane do nauki gramatyki polskiego języka fonicznego, jako elementu pierwszego języka w nauczaniu.

MS: Tak, wymóg programowy stwarza ten problem. Edukacja w szkołach jest dużym problemem środowiska głuchych.

ZL: Raport, o którym wspomniałem na początku mówi często o sytuacjach, w których rodzice, po informacji, iż dziecko jest głuche i potrzebuje komunikacji w PJM, byli świadkiem narracji od osób specjalistycznych typu: „Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, żeby to dziecko było normalne, ale nie głuche!”

MS: Tak, często w takich sytuacjach pierwszym zaleceniem są implanty ślimakowe. Niestety, często lekarze starają się „naprawić” dzieci głuche, naprawić nas. Brakuje spojrzenia kulturowego, jest to inny język, inna kultura, oczywiście, możemy się nauczyć języków obcych, jak każda inna osoba, opanować obcą gramatykę – ale naszym pierwszym językiem jest i będzie PJM. Oczywiście, ile rodzin, tyle doświadczeń, jednak najlepiej dla dziecka głuchego jest opanować PJM i gramatykę języka polskiego, będzie wtedy się swobodniej poruszać po świecie.

Mariusz Szpitalny – Osoba niesłysząca, fundator, a obecnie prezes Fundacji Cicha Tęcza, koordynator projektów, mgr kierunku Finanse i Rachunkowość na Akademii L. Koźmińskiego w Warszawie. Komunikuje się w Polskim Języku Migowym i języku polskim tekstowym. Jego motto: “Jeśli nie spróbujesz, to nigdy się nie dowiesz, czy było warto”. (fot. archiwum prywatne M. Szpitalny)

Tagi: