NE_NI logo

Organizujmy się!

Z Frankiem Sterczewskim rozmawia Mateusz Bautembach 

Fot. powyżej, Marsz Równości, Poznań 2021, fot. Maciej Januchowski/PrideNews.pl

Mateusz Bautembach: Jesteś aktywistą. Masz za sobą m.in. działania i projekty na rzecz budowania więzi społecznych (piknik na Placu Wolności w Poznaniu), pobudzania świadomości dotyczącej wyzwań klimatycznych (akcja #MakeZbiorKomGreatAgain), promujesz ekologiczne rozwiązania i jazdę na rowerze po mieście. Jak zachęcić więcej osób do aktywizmu, niekoniecznie od razu do organizowania wielkich akcji, ale też tych małych, wykonalnych na osiedlowych podwórkach?

Franek Sterczewski: Wydaje mi się, że najważniejsze jest uświadamianie ludziom, że mają wpływ. Po pierwsze, każdy z nas ma wpływ, jeśli będzie dokonywać odpowiednich wyborów – nie tylko politycznych, skreślając jakieś nazwisko raz na cztery lata, ale również codziennych, wyborów konsumenckich. Czy kupujemy lokalne, sezonowe produkty wyprodukowane przez lokalnych przedsiębiorców, czy dokonujemy wyboru bardziej ekologicznego środka transportu, czy wybieramy projekty w budżecie obywatelskim albo czy wybieramy płacenie podatków czy, jak niektórzy, ich unikanie. Nasze codzienne działania, każda nasza decyzja niesie w większym lub mniejszym stopniu konsekwencje dla miasta, dla państwa, dla świata. I chodzi o to, żebyśmy mieli i miały świadomość, że mamy wpływ. Z drugiej strony, żebyśmy mieli świadomość, że odpowiedzialność nie spoczywa tylko na nas, ale też na systemie, na który składa się państwo, administracja publiczna, gospodarka, wielkie koncerny, które odpowiadają za emisję dwutlenku węgla, i cały system prawny. Wszystkie te elementy systemu wymagają zmian, dlatego musimy wywierać presję i walczyć o nie. Zatem po pierwsze świadomość na tym najbardziej podstawowym poziomie, a po drugie zachęcanie do aktywności niskim progiem wejścia. Trudno powiedzieć komuś: „Weź duży ekwipunek, plecak z wieloma rzeczami, namiot i jedź  zdobyć Mount Everest”. Łatwiej powiedzieć: „Weźmy to, co mamy pod ręką, koszyk piknikowy i zdobądźmy najbliższą  górę”. I tak trochę rozumiem aktywizm. Trzeba tak mierzyć górę, którą chcemy zdobyć, żeby jak najwięcej osób mogło  wziąć udział w wyprawie. 

MB: Mówisz głównie o wyborach jednostkowych, codziennych i oczywiście to jest bardzo ważne. Jednak są też osoby, które, będąc już świadome swoich wyborów, jednocześnie mają w sobie potrzebę aktywizmu  i oddziaływania również na inne osoby. Często nie wiedzą, gdzie się zgłosić, jak zacząć działać i uświadamiać trochę szersze grono. 

FS: To jest właśnie praca u podstaw. Tak jak mówisz – decyzje jednostkowe to jest taki pierwszy krok, ale nie poradzimy sobie z wykluczeniem komunikacyjnym czy z kryzysem klimatycznym, jeśli nie będziemy walczyć o zmiany systemowe. Uda nam się z nimi wygrać i coś zmienić, pod warunkiem, że będziemy siebie nawzajem edukować i ze sobą rozmawiać. Trzeba też mieć odwagę rozmawiać z ludźmi spoza naszej bańki, którzy mają odmienne od naszych poglądy. To jest bardzo trudne i to jest ten drugi krok, który wymaga odwagi oraz dużych nakładów energii i cierpliwości. Tak wygląda proces edukacji – dostarczanie argumentów, przekonywanie, że różne problemy dotyczą nas wszystkich. Trzeba też się organizować, bo wszystkich rewolucji i zmian politycznych dokonują nie ci, którzy mają rację, ale ci, którzy są lepiej zorganizowani. Dlatego polecam zapisywać się do stowarzyszeń, nie palić komitetów, tylko zakładać własne oraz organizować się w większe grupy w organizacjach i instytucjach. Starać się wpływać poprzez apele, akcje, protesty i systematyczną, zorganizowaną pracę zespołową w ramach trzeciego sektora, czy też działanie w partii albo start w lokalnych wyborach. Jednak u podstaw wszystkich tych decyzji, zarówno najbliższych, dotyczących naszych wyborów codziennych, jak i globalnych, bardziej politycznych, leży uświadomienie sobie, że mamy władzę, że ludzie mają władzę, że obywatele i obywatelki mają wpływ na świat. Należy mieć tego świadomość i z tej mocy korzystać. 

MB: Powiedziałeś, że do tego wszystkiego potrzeba dużej odwagi – czy Tobie czasem jej brakuje?

FS: Akurat tak się składa, że mnie bardzo łatwo przychodzi rozmowa z ludźmi o poglądach sprzecznych z moimi.  Bardzo lubię ludzi tak po prostu, jako gatunek. I to nie jest kwestia odwagi, a raczej siły. Czasem, zwłaszcza jak jestem  przepracowany, rzeczywiście trudno nadążyć z rozlicznymi działaniami, ale póki co mam odwagę, żeby rozmawiać ze  wszystkimi. Wiem jednak, że są tacy ludzie, dla których to jest przekroczenie strefy komfortu. Staram się też udowadniać, że rozmowa to nie jest nic wielkiego, że to jest naturalne i powinno być oczywiste. Sama rozmowa nie wymaga więc wielkiej odwagi, ale już przekroczenie swojej bańki, szukanie wspólnych mianowników tak.

MB: Jesteś sojusznikiem. Jesteś często obecny w sytuacjach, w których potrzebne jest sojusznictwo z grupami wykluczonymi z różnych względów – na protestach Strajku Kobiet, marszach równości, protestach poparcia dla wolnej Białorusi i wolnych sądów, które zresztą sam też inicjowałeś w Poznaniu. Jak to jest być aktywistą  sojuszniczym osób wykluczanych w Polsce? 

FS: Powiem tak – nie od razu byłem sojusznikiem. Ale przez lata, gdy poznawałem różnych ludzi, zacząłem sobie  uświadamiać, że jestem bardzo uprzywilejowany przez to, że jestem białym facetem mieszkającym w Europie. I kiedy  sobie uświadomiłem, że to z wielu powodów jest właśnie przywilej, zacząłem też dostrzegać osoby, które nie mają  takiego szczęścia ze względu na orientację seksualną, na płeć, sytuację ekonomiczną, wykluczenie transportowe czy  jakiekolwiek inne prześladowanie. I teraz tym bardziej jako poseł, czyli jako ktoś z immunitetem, widzę, że mam mandat na to, żeby walczyć o równe traktowanie innych. Żeby starać się zasypywać różnice i walczyć o wolność i równość. 

MB: A czy angażując się w te wszystkie sprawy, o których wspomnieliśmy, sam czułeś się kiedyś w jakiś sposób wykluczony? 

FS: Może w takim kontekście, że jako młody człowiek, jako aktywista, często jestem niepoważnie traktowany przez  starszych polityków. Ale osobiście się tym nie przejmuję. Wiem, że takie traktowanie spotyka wiele młodych osób  w Polsce i nie tylko. To jest coś, z czym trzeba walczyć – z lekceważeniem młodych czy z ageizmem w drugą stronę.  Tak że nie biorę tego do siebie, uważam, że wiek nie gra roli  i że wszyscy mamy te same prawa. Wszyscy powinniśmy się tak samo szanować, niezależnie od tego czy ktoś ma osiemdziesiąt lat czy osiem. 

MB: Od jakiegoś czasu mam wrażenie, że zaangażowanie polityczne w społeczeństwie jest coraz większe i widać to po frekwencji na protestach, działalności na portalach społecznościowych czy podczas wyborów. Młodzi ludzie są coraz bardziej świadomi. Jak jednak można angażować się nie tylko w okresie głośnych, medialnych wydarzeń, ale i na co dzień? 

FS: Działalność aktywistyczna, działalność w organizacjach pozarządowych i w partiach to praca. Musimy ją tak  traktować i walczyć z podejściem, że wszyscy pracujący na wolontariacie powinni się cieszyć. Osoby, którym zależy na  zaangażowaniu młodych, powinni tworzyć atrakcyjne warunki pracy w tych sektorach, tak żeby młode osoby chciały  się angażować i poświęcić tego typu pracy. Teraz mogą pracować w branży IT albo PR, mogą podróżować po świecie. Jasne, są ludzie, którzy mają misję, którzy działają, jak im podpowiada serce. Ale musimy zrobić wszystko, aby te ambitniejsze jednostki mogły liczyć na ciekawą pracę w trzecim sektorze i w całym sektorze publicznym, tym samym rozbudowując go. Potrzeba więc dobrej marchewki, ale z drugiej strony również, jak wspominaliśmy na początku, świadomości, że to wszystko ma sens, że warto. Że wszyscy mamy wpływ i ten system, mimo że jest zardzewiały i ma wiele zdezelowanych trybików, da się nakręcić i naoliwić. 

Franek Sterczewski na Marszu Równości, Poznań 2021 (materiały prasowe biura poselskiego Franciszka Sterczewskiego) 


MB: Jesteś politykiem. W dodatku jednym z najmłodszych w parlamencie. W polskim sejmie ciągle jest niewiele młodych osób reprezentujących głos swojego pokolenia, które zmagać się będzie ze skutkami działań poprzednich, tego i następnych rządów. Czy polityka może być „cool”, bardziej przystępna i przyciągać więcej młodych osób? 

FS: Polityka będzie taka, jacy będą politycy. Z drugiej  strony – politycy będą tacy, jakich będzie wybierało społeczeństwo. Wydaje mi się, że polityka jest coraz bardziej cool. Obecny sejm pokazuje, że jest więcej młodych posłów i posłanek, jest więcej ugrupowań. W poprzednim sejmie było bodajże pięć partii, teraz mamy przynajmniej siedem. W poprzednim sejmie nie było lewicy, teraz jest. Już widać, że jest więcej młodych, ciekawych posłanek i posłów z różnych opcji, takich, którzy mają dobry kontakt z ludźmi i też czują inaczej niż starsze generacje polityków. To już świadczy, że ten sejm jest bardziej cool, ale wydaje mi  się, że kolejny będzie jeszcze bardziej. Pokazują to, moim  zdaniem, chociażby wyniki wyborów prezydenckich, do których najmłodsi wyborcy poszli szeroką ławą i powtarzane jak mantra słowa „Gdzie są młodzi?” stały się nieaktualne. Bodajże 70 procent młodych poszło na te wybory, tak samo jak osób starszych. Jestem bardzo dumny z tak pozytywnej zmiany. W związku z tym jeśli w kolejnych wyborach pójdzie ich tyle samo albo nawet więcej, a jest na to szansa,  być może kolejny sejm czy ogólnie polityka w najbliższych latach będzie jeszcze bardziej cool. Myślę też, że to nie jest kwestia „cool” lub „nie cool”, ale chciałbym, żeby polityka była bardziej autentyczna i wypełniona ludźmi, którym na czymś zależy, którzy działają na rzecz różnych spraw, na rzecz naprawy państwa. Niekoniecznie z pobudek osobistych, koniunkturalnych i dla własnego interesu. 

MB: Mówiąc o wyborach prezydenckich – do następnych wyborów czy to samorządowych, czy parlamentarnych  jest jeszcze trochę czasu, ale grupa osób wykluczonych i sprzeciwiających się obecnej władzy wciąż rośnie. Osoby LGBTQ+, osoby z niepełnosprawnościami, kobiety, nauczyciele. Przez pandemię dołączyli przedsiębiorcy, wcześniej – rolnicy. Czy są realne szanse, by to wpłynęło na wyniki kolejnych wyborów?  

FS: Absolutnie. Bardzo się dziwię, że partia rządząca stara się w ten sposób atakować różne grupy społeczne i mówić  językiem nienawiści, jak chociażby minister Czarnek wobec najmłodszych czy osób LGBTQ+. Ludzie to widzą i nawet  jeśli partii rządzącej wydaje się, że wywoływanie konfliktów, atakowanie jakichś grup społecznych opłaca im się  politycznie, jest to krótkowzroczne działanie, bo zaspokaja jedynie radykalną część elektoratu. Na dłuższą metę to  odbije się na nich negatywnie. Ludzie teraz prześladowani zapamiętają to i zemszczą się przy urnie. Wybiorą po prostu kogoś innego. Hejt jest jak bumerang, kto nim rzuca, ten sam tę energię dostanie z powrotem. Wierzę, że jest  sprawiedliwość na tym świecie i będziemy się jednoczyć jako społeczeństwo, że różne grupy wykluczane – sędziowie, którzy są prześladowani, środowisko LGBTQ+, lekarze i lekarki, pielęgniarze i pielęgniarki, dziennikarze i dziennikarki – po prostu zmobilizują siebie, swoje rodziny i autentycznie dokonają zmiany władzy w kolejnych wyborach. 

MB: Powiedziałeś o budowaniu narracji nienawiści, ale z drugiej strony partia rządząca ma też narzędzia i zasoby, jak chociażby Fundusz Odbudowy, który zresztą, wbrew swojemu klubowi, poparłeś, które mogą wykorzystywać jako karty przetargowe. Myślisz, że szala pomiędzy negatywnymi rzeczami a tymi rozdawniczymi zagrywkami przechyli się w kierunku dla nas korzystnym? 

FS: Oczywiście, że rząd ma wszelkie instrumenty, żeby kreować politykę, i decyduje o budżetach oraz wielu kluczowych inwestycjach. Ale Fundusz Odbudowy, trzeba o tym pamiętać, nie był PiS-owski i nie zgadzam się z poglądem, że to będzie fundusz wyborczy PiS-u. Jest to po prostu europejski fundusz odbudowy i gdybyśmy go nie przyjęli, to pozostałe państwa europejskie, które ten fundusz przyjęły, mogłyby nas z niego wykluczyć. Byłoby nieporozumieniem, gdyby ominęły nas miliardy na odbudowę gospodarki, infrastruktury, kolej, szpitale. Uważam, że w kolejnych wyborach wygra ten, kto będzie miał więcej wyobraźni, niż PiS będzie miał pieniędzy na wybory. Pieniądze to nie wszystko – liczy się wyobraźnia, pomysł, autentyczność. I to politycy i polityczki z różnych partii opozycyjnych zbudują więź z ludźmi, będą mieli bliskie relacje ze swoimi wyborca mi oraz zmobilizują nowy elektorat. Pamiętajmy, że w wyborach prezydenckich około dziesięciu milionów uprawnionych do głosowania nie wzięło udziału w wyborach. To jest moim zdaniem kluczowe pytanie – jak do nich dotrzeć i co zrobić, żeby uświadomić im, że mają wpływ i idąc, poświęcając piętnaście minut na głosowanie, zdecydują o tym, w jakim kierunku nasza polityka będzie się toczyła i jak nasze państwo będzie się rozwijało lub zwijało. Wierzę jednak, że wszystko da się zrobić. 

MB: Też na to liczę i mocno w to wierzę. Na koniec, powiedz proszę, nad czym Ty teraz pracujesz w sejmie? Może planujesz też jakieś nowe akcje społeczne?

FS: W tym momencie skupiam się na kwestiach infrastrukturalnych, na kwestiach transportu rowerowego razem  z Parlamentarnym Zespołem ds. Transportu Rowerowego. W Sejmie pracujemy nad ustawami rowerowymi, ale staramy się też rozmawiać z samorządowcami oraz marszałkami województw, żeby zachęcić wszystkie możliwe jednostki  decyzyjne do inwestycji rowerowych. Po pandemii jest to najbezpieczniejszy środek transportu, a poza tym jest najbardziej ekologiczny – najzdrowszy i najkorzystniejszy w obliczu kryzysu klimatycznego. Ma najwięcej plusów. Oprócz tego, ze względu na to, co dzieje się na Białorusi, razem z Janą Shostak podejmujemy masę działań i rozmawiamy z wieloma polityczkami i politykami oraz samorządowcami. Piszemy interpelacje do rządu, w których wskazujemy, co państwo polskie może zrobić w momencie, w którym u naszych sąsiadów dzieje się tak makabryczna historia. Poza tym jest masa kwestii bieżących – w Poznaniu staram się cały czas walczyć o każde drzewo i o przestrzeń publiczną. Z kolei w Warszawie razem z Rafałem Trzaskowskim udaje nam się zamieniać plac Zbawiciela w przestrzeń  jeszcze fajniejszą, powiększając jego powierzchnię. Mamy też kolejne tego typu działania w planach. Dzieje się więc  bardzo dużo i na wielu frontach. 

Franciszek Sterczewski – urodził się w Poznaniu. Z wykształcenia inżynier architekt. Aktywista miejski i polityk. Uczestnik, inicjator i współorganizator licznych protestów, strajków i akcji społecznych. Od 2019 roku poseł na Sejm RP z ramienia klubu Koalicji Obywatelskiej.